5 stycznia 2013

Rozdział ósmy


Scarlett zostaje na noc, co bardzo mnie cieszy. Początkowo jest to tylko wieczorne spotkanie – wspólna kolacja, seans filmowy, czerwone wino i truskawki w czekoladzie. Jest miło i przyjemnie, bo chcę zapomnieć o smutnych przeżyciach z ostatnich dni. Scarlett bardzo mi to ułatwia. Jest niezastąpiona jeśli chodzi o pocieszenie i motywowanie. Najlepszy motywator na świecie.
Ale kiedy kończy nam się jedzenie, a film dociera do happy endu, zdaję sobie sprawę, że nie chcę się z nią żegnać. Dobrze czuję się w jej towarzystwie i nie zamierzam tego ukrywać. Nie myślę o Simone, o dzieciach, Renate. Nie myślę o moim klubie, o piłce i przyszłości. Liczy się tylko tu i teraz. A teraźniejszość maluje mi się w bardzo kolorowych barwach.
- Jesteś zmęczona? – pytam, wyłączając telewizor. Dziewczyna kiwa przecząco głową i zadziornie się przy tym uśmiecha. Jej oczy błyszczą, policzki różowieją, a ja wiem, że po głowie krążą jej kosmate myśli. Uwielbiam ten jej młodzieńczy entuzjazm. Jest taka słoneczna, tak niesamowicie pozytywna, tryska energią, którą mogłaby zasilić małe miasteczko. I mimo swojego dziewczęcego uroku, nie zatraca klasy, wytrawności i elegancji.
Wstaję i chwytam ją za rękę. W ostatniej chwili Scarlett dosięga jeszcze truskawek i wino, i w podskokach podąża za mną w stronę sypialni.
- Ładnie – mówi, kiedy otwieram przed nią drzwi do pokoju. – Sypiasz tu z Simone?
- Dobrze to ujęłaś – sypiam – bo nie mogę liczyć na nic więcej.
- Nawet w tych sprawach cię ogranicza?
Niechętnie i z lekkim zawstydzeniem przytakuję.
- Mój ty biedaku…
Scarlett podchodzi bliżej i zarzuca mi dłonie na kark. Wbija swoje wydane usta w moje i składa namiętny pocałunek. Po chwili rozpina guziki mojej koszuli i zabiera się za pasek spodni. Czuję rosnącą ekscytację i podniecenie. Od tak dawna nie miałem w rękach kobiety… Zaczynam się gubić, co Scarlett przyjmuje pobłażliwym śmiechem. Popycha mnie na łóżko. Odczuwam lekki ból w nodze, ale nie ma to teraz znaczenia. Zaczyna się droczyć. Powoli rozsuwa zamek swojej sukienki, rozpuszcza długie włosy, przegryza wargę. Snuje się niczym kotka. Bardzo podoba mi się ten widok, ale mam dosyć tych gierek. Chcę ją mieć przy sobie, i to natychmiast.
Jest rozpalona niczym węgiel w kotle. Jest gotowa, co oznajmia bardzo głośnymi pomrukami. Wchodzę w nią pewnym ruchem. Scarlett wygina się w łuk i porusza się zgodnie z moim rytmem. Jesteśmy jednością, a ja pragnę, aby tak zostało na zawsze.
Słyszę jak wymawia moje imię, jak błaga o więcej. Nie jestem w stanie jej się oprzeć. Seks dawno nie sprawiał mi tyle przyjemności.
Zmęczony, i z lekkim bólem w nodze, opadam na pościel. Próbuję wyregulować oddech, ochłonąć, ale przy tak ognistej kobiecie to trudne zadanie. Na moim torsie pojawiają się jej dłonie, szukające „drogi do rozkoszy”. Uśmiecham się i zamykam oczy, bo moje wyobrażenia, które snułem podczas naszych spotkań, właśnie się spełniły.
- Wina? – pyta.
Kiwam twierdząco głową. Poprawiam poduszki i wygodnie się układam. Scarlett robi dokładnie to samo, znajdując sobie idealne miejsce tuż przy moim boku. Z pościeli wysuwają się jej długie, zgrabne nogi, które po chwili lądują na moich kolanach. Wygląda jak bogini wyłaniająca się z morskich fal, którymi w tym wypadku jest śnieżnobiała pościel. Simone nigdy nie wygląda tak dobrze po seksie.
- Scarlett, a ile ty w ogóle masz lat?
- Nie chcesz wiedzieć.
- Ale jesteś pełnoletnia? – Blondynka uśmiecha się zalotnie i kiwa głową. – To mi wystarczy.
- Mam dwadzieścia pięć – odpowiada i wkłada do ust truskawkę.
- Dwadzieścia pięć? Wybacz, ale wyglądasz na starszą.
- Przez makijaż. Nie rozstaję się z czerwoną szminką, a ona dodaje mi powagi i elegancji.
- Wiesz, że jestem starszy od ciebie o 11 lat? Nie brzydzi cię to?
- Żartujesz? A gdzie ja bym znalazła faceta w swoim wieku tak idealnego jak ty? – pyta retorycznie i z uśmiechem wkłada mi truskawkę do ust. – Jak poznałeś Simone?
- Na jakieś imprezie w Monachium. Nie pamiętam dokładnie – kłamię, bo doskonale pamiętam tamten dzień. Pamiętam w co była ubrana, pamiętam zapach jej perfum oraz wszystko, co mówiła. Byłem oczarowany, dlatego zawróciła mi w głowie. – Ale to było lata temu. Minęło trochę czasu nim oficjalnie zaczęliśmy ze sobą chodzić. Później pojawiły się dzieci, przenieśliśmy się do Londynu, po dwóch latach wzięliśmy ślub i w zeszłym roku wróciliśmy do Niemiec.
- To jesteście młodym małżeństwem…
- Tak, w lipcu stuknęły nam cztery lata.
- I już jest tak źle?
- To długa historia… A ty?
- Pytasz o moje poprzednie związki? Hm… W zasadzie nie ma o czym mówić. W liceum spotykałam się z takim jedynym, ale to była tylko młodzieńcza miłość. Nic poważnego. Na studiach poznałam chłopaka, z którym byłam przez cztery lata, ale okazał się być niedojrzałym głupkiem. Wydaje mi się, że teraz nie mogłabym być z kimś w moim wieku, bo pociągają mnie dojrzali i odpowiedzialni faceci. Szukam kogoś na stałe i tylko prawdziwy mężczyzna może sprostać moim oczekiwaniom.
- Podoba mi się twoja filozofia życia. Nie masz ograniczeń, jesteś wolna i beztroska.
- Nie mam się czym przejmować.
- Zazdroszczę.
- A ty czym się przejmujesz?
- Zdrowiem, karierą, dziećmi, żoną, która mnie zdradza…
- Proszę? Simone ma kochanka? – Smutno przytakuję. – Poważnie? Michael, jak ty możesz sobie na to pozwolić? – Scarlett siada przede mną i z dużym niezadowoleniem spogląda mi w oczy. – Jesteś dorosłym, poważnym mężczyzną. Jesteś głową rodziny, panem tego domu, jak możesz pozwalać, aby żona przyprawiała ci rogi?
- A co mam zrobić? Tak już jest, to część mojego życia.
- Michael, ogarnij się! Simone wszystko tobie zawdzięcza; swoją karierę, szacunek, kontakty. Ty jesteś ojcem jej sukcesu, a ona tak ci się odpłaca? Postaw się, powiedz co czujesz, powiedz, że nie podoba ci się to. Niech wie, że to ty tu rządzisz. Weź sprawy w swoje ręce i postaw sprawę jasno. Michael, ty nie zasługujesz na takie traktowanie!
- Scarlett, to skomplikowana sytuacja, której nie chcę pogarszać. Tu nie chodzi tylko o mnie i o nią. Tu chodzi o nasze dzieci, które są dla mnie najważniejsze. Nie skrzywdzę ich tylko dlatego, że ich matka jest niewierna.
- Wolisz znosić takie upokorzenie?
- Udaję przed nimi głupka. Jedynie Renate wie, że się połapałem, ale ona nie zamierza z tym nic zrobić. Chyba.
- Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak nieszczęśliwym człowiekiem jesteś. Nie miałam pojęcia, że Simone jest zdolna do zdrady.
- Do dzisiaj wydawało mi się, że jestem inny niż ona. Lepszy. Ale jak widać bardzo się myliłem – mówię i spoglądam na Scarlett, która od momentu poznania prawdy jest bardzo oburzona. Ona chyba naprawdę myśli, że jestem fajnym facetem. Na tyle fajnym, że nie zasługuję na tak podłe traktowanie przez żonę.
- Jesteś, Michael.
- Twoja obecność w moim łóżku najlepiej obrazuje, że jednak nie.
- Żałujesz? – pyta i wyczekująco patrzy mi w oczy. Nie wiem, co odpowiedzieć. Chcę skłamać, ale niejednokrotnie się już przekonałem, że to do niczego nie prowadzi. Wiem, że ją urażę i być może zrażę do siebie, ale taki już jestem. Szorstki w obejściu.
- Tak – odpowiadam. Nie parzę na nią, ale słyszę jak przełyka gorzki smak porażki. Jest zawiedziona mną, tą nocą. Wszystkim.
- Pójdę już. – Scarlett wyskakuje z łóżka i zbiera swoje rzeczy. Ani przez chwilę nie raczy mnie swoją uwagą. Jest obojętna i zimna jak lód. W niczym nie przypomina ognistej kobiety, którą była jeszcze godzinę temu.
Proponuję, że zamówię taksówkę, jednak ona szybko dziękuję za pomoc i żegna się krótkim „do zobaczenia”.
Ja to jednak jestem beznadziejny. Nawet kochanki nie potrafię utrzymać przy swoim boku. Wszystko się chrzani. Nie mam już na to siły. Mam ochotę rzucić wszystko w cholerę, spakować się i wyjechać w siną dal tak, aby nikt mnie nie znalazł.
Nazajutrz wracają Renate oraz dzieciaki. Cieszę się, bo mogę choć na chwilę zapomnieć o tym, co robi Simone, co powiedział mi lekarz, jak skrzywdziłem Scarlett, która przecież tak bardzo mnie wspierała, motywowała i zachęcała do walki. Jest mi głupio, że tak ją wczoraj potraktowałem. Lubię ją, dobrze się czuję w jej towarzystwie, świetnie się bawimy – nie tylko w sypialni, ale w ogóle. Dlaczego więc nie potrafię zadbać o to, na czym mi zależy?
- Jak podróż? – pytam swojego najstarszego syna, który ze smakiem zajada się lodami.
- W porządku.
- Byliście grzeczni?
- Ja byłem! – wyrywa się najmłodszy Jordi. – Pomagałem babci i rozmawiałem z nią całą drogę, a Louis i Emilio spali.
Z uśmiechem spoglądam na Renate. Kobieta odwzajemnia uprzejmość i zajmuje miejsce wśród nas.
- Byli bardzo grzeczni – odpowiada. – A jak spotkanie z lekarzem?
- Wszystko w porządku – kłamię, bo nie chcę zdradzać prawdy przy dzieciach. Dowiedzą się wszystkiego w swoim czasie, ale na razie jest za wcześnie. Silę się na miły uśmiech. Zamiast niego wychodzi mi bliżej niezidentyfikowany grymas, ale wszyscy mnie ignorują i wracają do swoich zajęć.
Nagle po domu rozchodzi się dzwonek. Renate wyrywa się do drzwi, jednak zatrzymuję ją i mówię, że ruch dobrze mi zrobi. Ciągnę za klamkę i przed moimi oczyma staje Scarlett z bladym uśmiechem.
- Część – mówi. – Pogadamy?
Podbiega do mnie Jordi i łapie się mojej nogawki. Z uwagą przygląda się dziewczynie. Po chwili uśmiecha się do niej i czeka aż ona zrobi to samo. Blondynka puszcza do niego oczko i odwzajemnia uprzejmość.
Nie wiem czego Scarlett jeszcze u mnie szuka… Sądzę, że wystarczająco się zbłaźniłem. Ale wpuszczam ją do środka, bo gdybym tego nie zrobił, to bym żałował. Zapraszam ją go gabinetu, w którym zazwyczaj urzęduje Simone.
- Przepraszam – mówi, kiedy tylko zamykam za nami drzwi. – Zachowałam się dziecinnie. Nie wiem co ja sobie wyobrażałam!
- Nie przepraszaj. To ja powinienem…
- Nie, Michael. Mówiłeś szczerze i bardzo to doceniam. Po prostu nie przywykłam do tego, bo wszyscy faceci z którymi się spotykałam chcieli mnie wykorzystać. Poczułam się urażona, ale po raz pierwszy ktoś potraktował mnie tak poważnie. Gadam jak potłuczona, wiem. Ale nie umiem ci tego wytłumaczyć. Udowodniłeś mi tym, że ci zależy, bo nie chcesz zachowywać się jak żona, chcesz zadbać o dzieci i ich dobro. To piękne! Powinnam o tym wiedzieć zawczasu. Nie będę ci więcej zawracać głowy. Masz rodzinę, a ja nie chcę jej niszczyć.
- Scarlett – mówię i chwytam ją za rękę. – Nie chcę żebyś odeszła.
Blondynka wpatruje się we mnie swoimi błękitnymi oczami. Widzę w nich strach i smutek. Widzę, że właśnie traci coś na czym jej zależy. Traci mnie. A ja ją. I zastanawiam się, czy mogę pozwolić jej odejść. Co się ze mną stanie, kiedy jej promienny uśmiech nie będzie przyświecać mi dnia?
- Masz rodzinę – stwierdza.
- Prawda. Ale nie mam miłości.
- A Simone?
- Ona mnie nie kocha.
- Ale jak ty to sobie wyobrażasz?
- Nie wiem – odpowiadam i uśmiecham się. Podchodzę bliżej i kładę dłonie na jej biodrach. – Czy to ważne? Jakoś to będzie. Mamy siebie, a to najważniejsze.
- Źle robimy, Michael.
- Wiem. I pójdziemy za to do piekła. Ale skoro zostały mi dwa lata życia to chcę je wykorzystać w przyjemny sposób.
Dwa lata życia… To brzmi naprawdę przerażająco i być może dlatego Scarlett posyła mi znaczące spojrzenie. Zapewne będę żyć dużo dłużej, ale moje prawdziwe życie skończy się właśnie za dwa lata, bo wówczas będę musiał zrezygnować z piłki. Ona jest dla mnie jak powietrze, jest dla mnie wszystkim. Jak jej zabraknie to zniknie bardzo ważna część samego mnie. Będę rośliną wegetującą dzięki litości i pomocy osób trzecich, które zadbają o to bym coś zjadł, wyspał się, umył…
- Sama nie wiem. To stawia mnie w bardzo złym świetle.
- Przejmujesz się tym? Od kiedy?
Uśmiecha się zadziornie czym przyznaje mi rację. Scarlett nie należy do osób, które zastanawiają się nad swoimi czynami. Ona działa nim pomyśli. I dlatego tak bardzo ją lubię.
Zbliżam się i składam pocałunek na jej ustach. Zdradzam żonę. Nie czuję się z tym jakoś rewelacyjnie, ale jestem tylko człowiekiem i jak każdy popełniam błędy. Najważniejsze, abym potem się na nich uczył. Póki co będę korzystać z życia, bo los zsyła mi prawdziwego anioła. Dzięki Scarlett znów się uśmiechem, znów mam zapał, znów mi się – tak po prostu, po ludzku – chce.
- Chodź, poznasz moich synów.
Wychodzimy do ogrodu. Zachowujemy pozory i zgrywamy przyjaciół. Chłopcy z zaciekawieniem podchodzą do Scarlett, przedstawiają się i podają jej dłoń na przywitanie. Są grzeczni i mili, tak jak uczył ich tata. Louis i Emilio od razu wracają do gry w piłkę. Zastanawiam się, czy oni robią coś poza tym… Ale Jordi jest prawdziwie oczarowany moją nową koleżanką. Nie spuszcza z niej wzroku, zadaje mnóstwo pytań, pragnie kontaktu. Śmieję się w duchu, bo widzę zdziwioną i nieco przestraszoną twarz Scarlett. Pamiętam jak mi mówiła, że nie lubi dzieci. Mam nadzieję, że choć odrobinę zmieni zdanie, bo ja dzieci uwielbiam, a Jordi to moje prawdzie oczko w głowie.
Po kilku minutach żegnam się ze Scarlett, bo w ogrodzie pojawia się Renate i jest widocznie niezadowolona z obecności mojej kochanki. Wolę unikać konfliktów i niepotrzebnych zgrzytów, dlatego umawiam się na kolejną randkę z dala od domu.
- Wypad do kina? – proponuję. – Jutro o ósmej?
- Świetnie – odpowiada i skrada mi całusa tak, aby nikt nie widział.
Uśmiecham się i macham jej na pożegnanie.
Jest taka urocza…

__________
Wybaczcie mi te sceny miłosne, ale nigdy nie byłam dobra w ich pisaniu :)

8 komentarzy:

  1. No i romans zaczął się na dobre. Bardzo mnie to cieszy, bo może dzięki Scarlett Michael spróbuje zmienić jakoś swoje życie na lepsze. Jestem tylko ciekawa, co na to Simone. Bo prędzej czy później pewnie się dowie. Powinni się w końcu rozstać. Poza dziećmi nic ich już nie łączy. Właśnie, dzieci. Szkoda, że stoją na przeszkodzie. Gdyby nie one, to może Michael już dawno odszedłby od żony. No, ale z drugiej strony bez nich mógłby być jeszcze bardziej nieszczęśliwy. W sumie to trochę dziwne, że wpuścił Scarlett do domu, pomimo obecności Renate. Nie lepiej było zaprosić ją kiedy indziej? Poza tym jestem pod wrażeniem. Nie przypuszczałam, że Scarlett będzie aż tak wyrozumiała. Heh, jest zbyt mądra jak na swój młody wiek, ale to dobrze. Michaelowi przyda się ktoś taki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renate nie było wówczas w domu. Dzień wcześniej wyjechała do swojego syna (opisane to było w poprzednim rozdziale) :)
      Dzięki za komentarz!
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Lubię ta Scarlet,szczera i odważna dziewczynamyślę,zepasuje do Michalela:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dziwię się, że dziewczyna tak zareagowała na prawdę o Simone, bo Michael chce dobra dzieci i dlatego jeszcze z nią jest. Mam nadzieję, że przy Scarlett odzyska to miłosne szczęście . Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz to dopiero zacznie się szopka. Żona będzie zdradzała męża, a mąż żone. Ciekawe czy Simone dowie się o wybrykach swojego męża, i co będzie jeśli się dowie. Będzie się zachowywać tak samo jak Michael i udawać , że wszystko jest okej? Jak dla mnie ta sytuacja robi się chora. Najbardziej szkoda tych dzieci, ale przynajmniej oni żyją w świadomości, że ich rodzice się kochają...

    OdpowiedzUsuń
  5. No wreszcie się doczekałam ich romansu. Michael w końcu odżyję, bo to mu się należy. Jestem tylko ciekawa jaka będzie reakcja jego żony jak się zorientuję, że on też ma kogoś na boku. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wydaje mi się, że Scarlett dobrze wpłynie na Ballacka, który widocznie pogubił się w swoim życiu. Szkoda, że popełnia błąd Simone i postanawia zdradzić, ale najwidoczniej to jest jedyny sposób, aby był jeszcze szczęśliwy. Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  7. W sumie chyba nawet ciesze się, że pomiędzy Michaelem i Scarlett wszystko się układa. Mam nadzieję, że Ballack odnajdzie szczęście :)

    OdpowiedzUsuń